Reposted from hormeza
Reposted from hormeza
W głębokim smutku nie ma miejsca na sentymentalizm. Głęboki smutek jest równie niewzruszony i nieodwołalny jak góry. Po prostu jest. Kiedy zdasz sobie z tego sprawę, nie jesteś w stanie się skarżyć.
— William S. Burroughs
"Jak my się kaleczymy
roztargnieni spieszący się
jak my się kaleczymy
wzajemnie okrutni w skupieniu czujni
nieomylni w zadawaniu ciosu"
Tadeusz Różewicz
"Zatęskniłem bardzo do takiego spokoju, chciałem, aby już wszystko się we mnie ostatecznie uspokoiło. Aby nie szastał się we mnie gniew, wściekłość, sprzeciwy losowi i inne takie ciężkie do znoszenia namiętności. Cicho tu było całkowicie, wszystko tu było zakończone. I mnie się chciało już wszystko zakończyć".
Jarosław Iwaszkiewicz "Wiewiórka"
Wiersz Wisławy Szymborskiej, Pamięci Haliny Poświatowskiej:
"Autotomia"
W niebezpieczeństwie strzykwa dzieli się na dwoje:
jedną siebie oddaje na pożarcie światu,
drugą sobą ucieka.
Rozpada się gwałtownie na zgubę i ratunek,
na grzywnę i nagrodę, na co było i będzie.
W połowie ciała strzykwy roztwiera się przepaść
o dwóch natychmiast obcych sobie brzegach.
Na jednym brzegu śmierć, na drugim życie.
Tu rozpacz, tam otucha.
Jeśli istnieje waga, szale się nie chwieją.
Jesli jest sprawiedliwość, oto ona.
Umrzeć ile konieczne, nie przebrawszy miary.
Odrosnąć ile trzeba z ocalonej reszty.
Potrafimy się dzielić, och prawda, my także.
Ale tylko na ciało i urwany szept.
Na ciało i poezję.
Po jednej stronie gardło, śmiech po drugiej,
lekki, szybko milknący. Read More »
"Bardziej interesują mnie ludzie bezradni i wątpiący niż pewni siebie, władczy i wszystko doskonale wiedzący".
Jerzy Jarniewicz
Anna Agata Tomaszewska
On
-----
Jest kamieniem - a ja drzewem, drozdem, kosem
tamaryszkiem i tymiankiem,
udaje pana od roślin, cały dzień oznacza żyłki i mchy,
ale mnie nie dotyka, bo jestem różą, głogiem, ostem.
Mówi, że składamy się z odwrotów i powrotów,
z peronów, rąk w geście pożegnań, ramion w geście
powitań, dzień dobry, do widzenia, odchodzę,
oto jestem, na nowo, od początku.
Wyjeżdża i wraca. Przywozi skrawki chmur.
Wczoraj związał moje nadgarstki i kostki nóg,
usiadł dwa metry dalej i patrzył,
powiedział, że tak wyobraża sobie życie ze mną.
Teraz śpi, strużka śliny znaczy ścieżkę snu na poduszce,
a mogłabym bielić się i bielić przed nim,
i umierać pod nim, jak nikt.
Noc jest wstążką, jest czarną kokardą.