Urszula Benka

 

Rosa księżyca

 

Moja mała dziecięca Ja siedzi w lesie,

na kolanach tuli swoje To,

futro To błyszczy w księżycu

i w bagnie.

 

To grzeje się na łonie Ja, przebiera pazurkami

rozczulone zielenią i niewinnością,

mruży oczy, opowiada jej wiele

mową ciała.

 

W mowie ciała buzuje nieśmiertelność

i skrapla się o wschodzie księżyca

na pniach i tataraku — To

łasi się u piersi.

 

Moja mała dziecięca Ja rośnie

i To rośnie: są olbrzymką i tygrysem,

są pod wielkim rozpalonym baobabem

w blasku

 

Księżyca ogromnego nad nimi

ogromnego jak świat,

w rysach, z wyciągniętymi

szponami.


Reposted from hormeza