Reposted from hormeza
Reposted from hormeza
Agata Widzowska
Kochanka
Od dziecka bała się wody a jednak
wypłynęła na różowym flamingu jak najdalej od brzegu
chciała pogadać z równie nieogarniętym oceanem
słonym jak łzy spływające do jaskini pępka
każda fala to jedno wspomnienie
każde wspomnienie to jeden ból
każdy ból to tysiąc kobiet skulonych w jednej
może już czas uwolnić je wszystkie
gdy będą potrzebowały ognia
utkać z włosów miękkie piersi chmur wyzwolić burzę
zamienić je w latawce bez gorsetów i podwiązek
spuścić ze smyczy istnienia. Tak
tego chce
zostać puszczalską
jednorazową kochanką wszystkich żywiołów
miłość jest możliwa wystarczy tylko wypuścić powietrze
z różowych płuc flaminga
"Zawsze kiedy ktoś pyta, co u mnie, łapię się na tym, że mówię: 'Jestem w okresie przejściowym'. Wszystko to przejście, zawirowania w drodze do celu. Ale powtarzam to od tak dawna, że pewnie powinienem pogodzić się z tym, że reszta mojego życia będzie jednym długim przejściem: klepsydrą bez baniek. Przesypującą się bez końca".
Jonathan Safran Foer "Oto jestem"
"Pilnować siebie i starać się samemu przeżyć, na ile się da, przyzwoicie. Bo nie zawsze się uda, czasem okoliczności trochę zwichrują, zapaskudzą życie, ale trzeba się przynajmniej starać".
Tadeusz Konwicki w rozmowie z Przemysławem Kanieckim
w moim mieszkaniu światło i cisza jak na
płótnach Hammershøia roztopiony we
mgle zamarznięty w skorupach kałuż
wszystko wymarło nie obudziły
mnie poranne nawoływania szpaków
ani grzmot tłuczonego szkła w śmieciarce
niczym na oceanie nicości dryfuję pośród
pustki błękitu czy to sen czy śmierć jest mi
wszystko jedno
Jacek Kloskowski
Dziwne sploty wydarzeń, cudze historie i lęk, cudze osamotnienia i tęsknoty, sprawiają, że przestaję szukać tłumaczeń. Przestaję podążać ścieżką naiwności mimo zrozumienia.
W głębi nazywam to po imieniu.
To zwykłe skurwysyństwo.
"dopiero teraz
kiedy mam się
czym martwić
wiem że nie warto
było
na zapas
się martwić
trzeba było się
na zapas cieszyć
być niepoprawnym
uprawiaczem radości"
Józef Baran "Przypis do cierpienia"
mam dwadzieścia pięć lat
a moje życie zamyka się w siedmiu dniach
jeden z tych siedmiu dni
jest dniem moich urodzin
jeden z tych siedmiu dni
będzie dniem mojej śmierci
żyłem a właściwie spałem
w poniedziałek wtorek środę
czwartek piątek sobotę niedzielę
był to bardzo dyskretny sen
z zachowaniem wszelkich niezbędnych pozorów życia
obudziłem się nagle na widok pięknej lalki
obudziłem się na pogrzebie brata
na biodrach dziewczyny
na własnym weselu
mam dwadzieścia pięć lat
i jeszcze kilkanaście może kilkadziesiąt razy
budziły mnie wstrząsy zgrzyty przenosiny
z jednego łóżka do drugiego
obecnie coraz rzadziej się budzę
tutejsze powietrze górskie sprzyja moim snom
prowincja porusza się koło mnie na palcach
a siedem nianiek tygodnia kołysze mnie
i zawodzi wciąż jedną i tę samą kołysankę Read More »